Czad. Zwracam się z prośbą o zakupienie rowerów dla naszych uczniów. Czad to państwo afrykańskie, które pod każdym względem, kulturowy, moralnym i ekonomicznym jest na ostatnim miejscu. Od 2015 roku rozpoczęłam pracę w tym kraju. Jestem odpowiedzialna za edukację na terenie naszej parafii w Baikoro. W Czadzie dzieci chodzą pieszo do szkoły. Czasem jakiś rodzic podwiezie motorem, ale to jest bardzo rzadko. Mamy wiele dzieci, które codziennie pokonują 10km drogi piaszczystej, żeby dotrzeć do szkoły. Muszą wyjść o 5.30 z domu żeby dotrzeć na 7.00 na zajęcia. Często już brudni, zakurzeni i zmęczeni, a porze deszczowej ochlapani błotem. Trzymają wtedy swoje buty w ręku i maszerują na bosaka, często raniąc sobie nogi. Często są spóźnieni. Maszerując w słońcu, które pali są zmęczeni i niezdolni do przyswajania sobie widzy. Często chorują na malarię. Wierzę że razem możemy pomóc tym uczniom w dotarciu do szkoły. Koszt jednego roweru wynosi w Czadzie 65.000 CFA sam, ale trzeba również dodać jeszcze 15.000 CFA za transport i złożenie roweru. Całość 80.000 CFA czyli 122 Euro. Pomocy potrzebuje 120 dzieci w wieku od 13 – 17 lat. Ten wybór grupy wiekowej wynika ze względów bezpieczeństwa. Dla dzieci w Boro potrzebnych jest 37 rowerów, do Donia – 30 rowerów i 53 do Baikoro.
s. Barbara, misjonarka ze Zgromadzenia Franciszkanek od Cierpiących, misja w Baikoro
Republika Środkowej Afryki to jeden z najbiedniejszych krajów świata. Od 2013 roku trwa tam konflikt wojenny. W szczególnie trudnej sytuacji znajduje się młodzież i dzieci. Całe ich dzieciństwo, a dla najmłodszych całe życie to życie w ciągłym strachu przed rebeliantami, w ciągłej niepewności, w ciągłym oswajaniu się ze śmiercią i niebezpieczeństwem. Dzieci, które w tym roku poszły do szkoły, mają 7 lat, nie wiedzą co to pokój, bo od 7 lat jest wojna. W niektórych częściach kraju szkoły nie funkcjonują z powodu braku stabilnej sytuacji, wielu ludzi jest w obozach uchodźców.
Często w państwowych szkołach brakuje wykwalifikowanej kadry nauczycieli. Czasem są to ludzie z wioski, którzy sami skończyli zaledwie kilka klas szkoły podstawowej, ale z braku innych to oni uczą, a klasy liczą czasem nawet 80 uczniów. W naszych misyjnych szkołach w diecezji Bouar staramy się o dobrych nauczycieli, ale tych szkół jest niewiele i często dzieci muszą pokonywać spore odległości, żeby tam uczęszczać. Podobnie jest jeśli chodzi o gimnazjum czy liceum. Są one tylko w większych miejscowościach i większość dzieci kończy edukację na poziomie podstawówki (w najlepszym przypadku 6 klas). Nie ma tu oczywiście żadnych środków transportu, oprócz rowerów, motorów i tzw. trafików, czyli rozklekotanych minibusów, do których i na których może się zmieścić do 50 ludzi (z bagażami). Rowery mają katechiści (dzięki MIVA Polska) i bogatsi ludzie z wiosek. Motor zaś i samochód to prawie luksus.
Wielu uczniów, żeby dojść do szkoły pokonuje codziennie w ciągu ok. 2 godzin odległość 10 km w jedną stronę,. Zajmuje to im ok. 2 godzin. Wstają wtedy wcześnie, o 5.00 rano, by zdążyć na lekcje, albo też gdy uczą się po południu wracają gdy jest już ciemno, a to nie jest bezpieczne. Rano nie ma tu śniadania, pije się tylko kubek mocno osłodzonej kawy. Główny i jedyny posiłek je się wieczorem. Więc uczniowie pokonują odległości z pustym żołądkiem. Powrót do domu w najgorętszej porze dnia, gdy temperatura sięga ok. +40 C jest bardzo wyczerpujący. Dobrym i bezpiecznym rozwiązaniem, żeby pomóc tym dzieciom dotrzeć do szkoły jest rower. Nie potrzeba benzyny, drogi nie są zbyt ruchliwe, więc nawet dosyć małe dzieci mogą same jeździć do szkoły. Koszt takiego roweru to około 120 Euro.
Piszę tę prośbę w imieniu dzieci z Bouar, Maigaro, Beninga, Koumbe, Bessan, Yakota, Boua - Boziki, Kella - Goffio, Zegonta, Wantiguera. W każdej wiosce jest około 10 uczniów, którzy codziennie pokonują około 10 km w jedną stronę do szkoły (liceum, gimnazjum, szkoła podstawowa). Potrzebujemy więc 100 rowerów, żeby zamiast 2 godzin pieszo mogły tę odległość pokonać w pół godziny rowerem. Miały by wtedy więcej energii, żeby się lepiej uczyć, i więcej czasu, żeby pomóc rodzicom w polu. Byłoby to dla nich duże ułatwienie i zachęta do nauki.
s. Renata, misjonarka ze Zgromadzenia Sióstr Dobrego Pasterza z Bouar
Gambia. W naszej salezjańskiej misji i parafii pod wezwaniem św. Franciszka z Asyżu w Kunkujang Mariama w Gambii, którą prowadzimy od dwóch lat, znajduje się zespół szkół, od przedszkola aż do szkoły średniej, w którym uczy się ponad dla ok. 2200 dzieci i młodzieży. Parafia nasza ma 20 wspólnot pod swoją opieką, które znajdują się w odległości od 3 do 15 kilometrów. Z tych wspólnot wiele dzieci i młodzieży uczęszcza do naszej szkoły. Niektórzy tylko mają rowery, inni muszą iść na piechotę, co zajmuje im znaczną ilość czasu, którą mogliby przeznaczyć na indywidualną naukę i odrabianie lekcji oraz na pomoc rodzicom i rodzinie w domu. Liczymy, że dzięki pomocy MIVA Polska, uczniowie z najdalszych miejscowości otrzymaliby rowery i mieliby ułatwione życie. Podniosłoby to jakość ich nauki, a co za tym idzie również ich przyszłość rysowałaby się w jaśniejszych barwach.
ks. Piotr, misjonarz ze Zgromadzenia Księży Salezjanów
WIĘCEJ O AKCJI - http://www.miva.pl/artykuly/akcje/akcja-blizej-do-szkoly