Szczęść Boże!
Od 1988 roku pracuję na misjach, napierw na Filipinach przez 5 lat a potem w Kenii. W 2016 roku, ze względów zdrowotnych musiałem przerwać pracę w Kenii i powrócić do Polski na leczenie. Za radą lekarzy, by zrobić przerwę od tropikalnego klimatu, po względnym odzyskaniu zdrowia i za pozwoleniem moich przełożonych przyjechałem do diecezji Fairbanks na Alasce pod koniec lutego 2019. Jest to diecezja misyjna, ogromna terytorialnie, 3.5 razy większa od Polski, w której pracuje kilkunastu księży z różnych krajów Polski, Nigerii, Indii i USA (nie z Alaski). Biskup Chad Zielinski powierzył mojej opiece duchowej dwie parafie w południowo – zachodniej części diecezji, blisko Morza Beringa: Newtok i Chefornak. Posługa pastoralna odbywa sie na zasadzie 2-tygodniowej rotacji. Obie miejscowości są odizolowane od cywilizacji. Można do nich dotrzeć tylko samolotem, z przesiadkami jako, że nie ma dróg a zimą bliższe odległości można pokonać skuterami śnieżnymi, quadem a latem łodzią przez rzekę. Diecezja utrzymuje się z ofiar ludzi spoza Alaski.
Newtok, podobnie jak Chefornak jest to parafia-wioska, w której żyje około 400 mieszkańców. To pierwsza zarejestrowana miejscowość, która padła ofiarą globalnego ocieplenia. Podniesiony poziom wód spowodował dużą erozję . Wioska jest w procesie przesiedlenia wgłąb lądu okolo 6 mil, na wyższy teren, w którym nie będzie ryzyka zalania i osuwania się ziemi. Jest sporo oporu ze strony lokalnej społeczności, niemniej jednak staje sie to koniecznością ale zajmie jeszcze wiele lat. Chodzi tu nie tylko o domy ale szkołę, ośrodek zdrowia, lotnisko, sklep i kościół.
Kościół katolicki w Newtok to jedyny kościół w wiosce, zbudowany w latach 70-tych, zaniedbany, drewniany ale wciąż stojący, jest już trudny do remontu. Wraz z perspektywą przesiedlenia będzie potrzeba zbudowania nowego na nowym miejscu. Dom parafialny odlegly nieco od kościoła jest w jeszcze gorszym stanie. Ostatnio przeszedł małe naprawy ale połowa domu nie nadaje sie do użytku. Budownictwo jest na terenach bagnistych, gdzie ziemia marznie głęboko w zimie a latem zamienia sie w grzęzawisko. Wszystko stoi na palach. W przypadku domu parafialnego część tych pali wisi w powietrzu i ta część nie jest ocieplana. Newtok przypomina wysypisko śmieci, wyglada jak wielki slums. Zimą jest zasypane ale są przetarte drogi w wiosce by można dojechać skuterem albo quad-em, latem jest wielkim blotem gdzie nawet drewniane ścieżki zalewa woda. Sporo mieszkańców ma te pojazdy. Parafia nie ma żadnego środka transportu.
Parafia Newtok potrzebuje pojazd typu quad by można załatwiać codzienne sprawy. Dom parafialny nie ma wody, łazienki ani toalety. Wioska ma jedno ujęcie wody pitnej, po którą trzeba chodzić z małymi pojemnikami a z prysznica można korzystać grzecznościowo i okazjonalnie w szkole. Sa to jednak odleglości jak na wioske. Trzeba też nosić paczki z poczty, jako że sprowadzamy żywność z zewnątrz. Trzeba również wywozić śmieci, toaletę na koniec wioski. Ludzie jakoś niechętnie pomagają, w związku z ogólnie bardzo trudną sytuacją całej miejscowości i funkcjonowaniem przy stałym zagrożeniu zalaniem. Bez niego zima w klimacie Alaski w Newtok będzie bardzo trudna do przetrwania.
W miłości Słowa Bożego
O. Stanisław Róż, SVD, Holy Family Church Newtok